‘…Zawsze będę tuż za tobą’ 6.
(http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=9XjZ5KhBCrI#!
– podkład)
*Perspektywa Niall’a*
- Co się dzieje? – wrzeszczałem w
niebogłosy.
Nie dało się pojąć, że mogłem ją
widzieć, słyszeć, a teraz nie.
- Jedziemy do szpitala, prędko ! –
Louis zanosił się płaczem.
- Czekam w samochodzie – krzyknął
Harry zza drzwi.
Wbiegliśmy do auta jak poparzeni.
Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Do kliniki mieliśmy 15 minut drogi.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
– spytał Lou.
- Próbowałem, ale mi nie
wierzyliście! – odpowiedziałem.
- Mogłeś od razu nam ją pokazać –
odparł Zayn.
- Nie chciała. Pierwszego dnia była
taka przerażona. Nie wiedziała co się dzieje, dlaczego jest duchem, przyszła do
mnie we śnie i wtedy rozmawialiśmy, uczyła mnie jak panować nad sobą,
kontrolować sen. Potem opracowała nową formę komunikacji, poranne mazanie po
szybie. Przyzwyczaiła się do tego, czym jest, ale wciąż nie chciała zdradzać
wam naszej tajemnicy.
Nastała cisza. Dojechaliśmy na
miejsce. Wyskoczyłem zanim Harry zdążył zaparkować. Biegłem w znajome mi już
miejsce pragnąc sprawdzić co się dzieje. Zaraz za mną wystartował Louis.
Z Sali wychodziła pielęgniarka, z
którą porządnie się zderzyłem.
- Przepraszam, co się dzieje, z tą
dziewczyną? – spytałem dysząc ze zmęczenia.
W końcu dawno nie biegałem, a to
przyniosło mi wiele wysiłku.
- Zatrzymanie akcji serca. Lekarze
trochę późno zareagowali, są teraz na Sali i ją reanimują – odpowiedziała, po
czym minęła nas i ruszyła w stronę sąsiedniego pokoju.
Czekaliśmy na wyrok 2 minuty dłużące
się niczym 4 godziny. Liam, Zayn i Harry jeszcze nie dotarli do nas, ale
słychać ich było z daleka. Lou objął mnie ramieniem i posadził na krześle
naprzeciw sali.
Przyszedł lekarz. Mówił cholernie
powoli, że miałem ochotę mu przywalić. Targały mną różne emocje, to normalne,
ale nigdy nie czułem takiej potrzeby pobicia kogoś.
- To koniec. Przykro nam. Robiliśmy
co w naszej mocy.
- Gówno prawda! Gdybyście przyszli
szybciej zamiast siedzieć z dupami i popijać kawę na pewno dałaby radę! –
skowyczał Lou.
- Przykro mi – powtórzył doktor i
odszedł.
Mój przyjaciel natychmiast rzucił
się na podłogę.
- Nie wybaczę sobie tego ! To moja wina! Jestem idiotą, bydlakiem!
Nienawidzę się! – chłopak kołysał się jakby był chory psychicznie.
Ktoś położył mi dłoń na ramieniu.
Odwróciłem się i zobaczyłem Zayn’a. Liam zaczął coś tłumaczyć siedzącemu
histerykowi, a Harry starał się go podnieść. Mulat natomiast stał naprzeciw
mnie i rozkładał ręce. Bez wahania przytuliłem się do niego i rozkleiłem jak
małe dziecko. Dopiero teraz zauważyłem, że podczas tamtego wyśnionego pocałunku
zakochałem się w niej. Zakochałem się w duchu.
Jakiś czas później ja i Lou
weszliśmy na salę. Nie mogłem uwierzyć, jak szybko się ogarnął. Z bladym
uśmiechem podszedł do łóżka, na którym leżało białe jak ściana ciało podłączone
jeszcze do aparatury. Cichy długi pisk zanosił się po czterech ścianach.
Klęknąłem nad jej ciałem i razem z
przyjacielem wtuliliśmy się w pościel. Chlipaliśmy jak głupi. Jeden za drugim
prowadziliśmy monolog związany z jej osobą. Chwilę potem na salę weszła
pielęgniarka.
- Zaraz zabieramy ją do kostnicy,
macie dwie minuty.
‘ 2 minuty’ pomyślałem. Kobieta
nadal stała przy drzwiach czekając aż wyjdziemy.
- Mała, to już koniec – zerwał się
Louis cicho pochlipując.
- Nie, to nie koniec – odrzekłem
jakby to było do mnie, potem znów spojrzałem na nią i powiedziałem – obiecałem,
że zabiorę cię nad jezioro, po tym wszystkim, a ty obiecałaś, że na pewno
wyzdrowiejesz. Wtedy, kiedy pocałowałaś mnie we śnie poczułem coś, mimo iż
wiem, że to głupie, ale powiem to. Zakochałem się w duchu, ale nie tylko.
Zakochałem się w tobie, jako tej niewidzialnej materii i jako temu ciału
leżącemu teraz na białej pościeli. Kocham cię – pocałowałem ją w usta.
Obróciłem się na pięcie i powoli
wychodziłem z sali. Z nadzieją odwracałem się za każdym razem, kiedy prawa lub
lewa noga dotykała podłoża. Pragnąłem aby obudziła się i przytuliła mnie.
Bardzo chciałem poczuć jej dotyk. Mimo iż wcześniej go nie czułem, wiedziałem,
że go znam. Ta dziewczyna była w moich snach, myślach, nauczyła mnie jak
kontrolować samego siebie, sprawiła, że z gówniarza stałem się hmm… mężczyzną.
W trzech słowach : zawładnęła moim światem. Wyszedłem z Sali i wtuliłem się w
Liam’a.
- Trzeba żyć dalej, mały –
powiedział Harry.
W tym momencie nie wściekłem się za
to, że nazwał mnie per. ‘mały’, bo szczerze mówiąc miałem to gdzieś. Mozolnym
krokiem zaczęliśmy wychodzić z kliniki. Poczułem jak moje serce pęka.
- Życie się ułoży… - Liam próbował
mnie pocieszyć.
(podkład: http://www.youtube.com/watch?v=JHdgN8t_EYw)
Louis zanosił się płaczem i
protestował, chcąc zostać przy niej. Zayn mu na to nie pozwolił. Robił tak jak
prosiła, opiekował się nami.
Ostatni raz odwróciłem i spojrzałem
w stronę drzwi wejściowych do kliniki. Nadzieja ponoć umiera ostatnia, nie w
tym przypadku. Zaczęło do mnie docierać, że więcej mnie nie odwiedzi.
Mimowolnie łzy wydarły się spod mojego panowania i robiły stróżki na
wyschniętej cerze.
‘To już koniec’ pomyślałem.
- Chłopcy! – usłyszałem za swoimi
plecami.
Ujrzałem tę samą kobietę na którą
wpadłem przed salą i tę samą kobietę, która wyprosiła nas z pokoju.
- Szukam was po całym szpitalu –
zaczęła zadyszana.
‘ Co za kretynka, powinna wiedzieć,
że wracamy do domu, nic nas tu więcej nie trzymało’ pomyślałem.
- Czegoś zapomnieliśmy? – spytał Liam.
- Właściwie to tak, nie
pożegnaliście się z nią, o wy trzej, a na was czeka doktor.
- Świetnie – mruknął Louis pod
nosem.
- Przepraszamy panią, ale jesteśmy
wyczerpani, wracamy do domu – odparł Zayn.
- Doktor nalega… - wtórowała
kobieta.
Poszliśmy za nią.
- Poczekajcie, wszyscy – nakazał lekarz
– tak więc. Niewiele razy na świecie stawały się takie rzeczy, ale są one
notowane, jako prawdziwe. Osoba uznana za martwą, po usłyszeniu głosu osoby,
którą kochała, poczuciu jej dotyku na swoim ciele, nagle, tak jakby… hmmm… jej
funkcje życiowe się przywracają.
- Co chce nam pa przez to
powiedzieć? – spytał Louis cały trzęsąc się z powodu mieszania uczuć. Nie
wiedział, co ma zrobić, czy płakać , czy się śmiać z histerii.
- Chcę wam powiedzieć, że zaraz po
waszym wyjściu jej serce znów zaczęło bić…
Nie daliśmy mu dokończyć. Razem z
Lou wbiegliśmy jak oszaleli do pokoju. Aparatura wydawała powolne i krótkie
popiskiwanie. Jej ciało nie było białe, a delikatnie różowe, usta z
granatowego, przybrały kolor łososiowy, włosy odzyskały połysk, a jej sylwetka
delikatnie unosiła się i opadała.
Mój przyjaciel spojrzał na mnie i
szeroko się uśmiechnął.
- Dobra robota, Niall. Dziękuję ci, jest
dla mnie ważna – odparł i położył rękę na moim ramieniu.
- Ale o co chodzi? – spytałem zdezorientowany.
- O to, że dzięki tobie
przezwyciężyła to, to twoja zasługa. Jestem twoim dłużnikiem. Dziwne co?
Kochamy jedną dziewczynę równocześnie, ale nie tak samo, bezsensowne, ale
prawdziwe. Mnie pisane jest być tym złym, przez którego stało się z nią, co
teraz się dzieje, a tobie jest pisane
być tym, który się nią zaopiekował, kiedy ja nie mogłem.
- Niesamowite – poparłem przyjaciela.
Siedzieliśmy przy niej całą noc w
oczekiwaniu na jej pobudkę.
·
Perspektywa tej
Annabel *
Otworzyłam
oczy. Spojrzałam na zegarek, było bardzo wcześnie. Wiedziałam, przez co przed
chwilką przeszłam, ale dla mnie to już
się nie liczyło. Po prostu wrzuciłam to do kartonu wspomnień. Spojrzałam w lewo
i zauważyłam dwóch chłopaków śpiących na krzesłach obok mojego łóżka.
Delikatnie pogładziłam Niall’a po włosach. Niestety obudził się.
- Tęskniłem –
odparł.
Na jego twarzy
pojawił się szeroki i promienny uśmiech, który z łatwością mógłby służyć mi za
źródło szczęścia do końca życia.
- Mam jedno
pytanie – szepnął – jak to się stało, że dałaś radę, mimo iż wszyscy już
myśleliśmy, że… - nie dałam mu dokończyć.
Złożyłam na
jego ustach delikatny pocałunek, po czym powiedziałam.
- Miłość, która
ma dla mnie jednakowe znaczenie z imieniem Niall.
Tak więc wielki finał zakończony! Został nam jeszcze tylko Epilog i pożegnamy się z '...zawsze będę tuż za tobą' . Szczerze mówiąc nie cieszę się z tego powodu, nie wiem jak Wy, ale naprawdę nie mam już na to pomysłów. Ale to nie oznacza, że zakończę pisanie smutnych love story. Proszę o lawinę komentarzy ! Z góry dziękuję
lajk = komentarz
no like = komentarz
Danke ! :)