czwartek, 5 lipca 2012

'...Zawsze będę tuż za tobą' 6





‘…Zawsze będę tuż za tobą’ 6.



(http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=9XjZ5KhBCrI#! – podkład)



*Perspektywa Niall’a*
- Co się dzieje? – wrzeszczałem w niebogłosy.
Nie dało się pojąć, że mogłem ją widzieć, słyszeć, a teraz nie.
- Jedziemy do szpitala, prędko ! – Louis zanosił się płaczem.
- Czekam w samochodzie – krzyknął Harry zza drzwi.
Wbiegliśmy do auta jak poparzeni. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Do kliniki mieliśmy 15 minut drogi.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – spytał Lou.
- Próbowałem, ale mi nie wierzyliście! – odpowiedziałem.
- Mogłeś od razu nam ją pokazać – odparł Zayn.
- Nie chciała. Pierwszego dnia była taka przerażona. Nie wiedziała co się dzieje, dlaczego jest duchem, przyszła do mnie we śnie i wtedy rozmawialiśmy, uczyła mnie jak panować nad sobą, kontrolować sen. Potem opracowała nową formę komunikacji, poranne mazanie po szybie. Przyzwyczaiła się do tego, czym jest, ale wciąż nie chciała zdradzać wam naszej tajemnicy.
Nastała cisza. Dojechaliśmy na miejsce. Wyskoczyłem zanim Harry zdążył zaparkować. Biegłem w znajome mi już miejsce pragnąc sprawdzić co się dzieje. Zaraz za mną wystartował Louis.
Z Sali wychodziła pielęgniarka, z którą porządnie się zderzyłem.
- Przepraszam, co się dzieje, z tą dziewczyną? – spytałem dysząc ze zmęczenia.
W końcu dawno nie biegałem, a to przyniosło mi wiele wysiłku.
- Zatrzymanie akcji serca. Lekarze trochę późno zareagowali, są teraz na Sali i ją reanimują – odpowiedziała, po czym minęła nas i ruszyła w stronę sąsiedniego pokoju.
Czekaliśmy na wyrok 2 minuty dłużące się niczym 4 godziny. Liam, Zayn i Harry jeszcze nie dotarli do nas, ale słychać ich było z daleka. Lou objął mnie ramieniem i posadził na krześle naprzeciw sali.
Przyszedł lekarz. Mówił cholernie powoli, że miałem ochotę mu przywalić. Targały mną różne emocje, to normalne, ale nigdy nie czułem takiej potrzeby pobicia kogoś.
- To koniec. Przykro nam. Robiliśmy co w naszej mocy.
- Gówno prawda! Gdybyście przyszli szybciej zamiast siedzieć z dupami i popijać kawę na pewno dałaby radę! – skowyczał Lou.
- Przykro mi – powtórzył doktor i odszedł.
Mój przyjaciel natychmiast rzucił się na podłogę.
- Nie wybaczę sobie tego  ! To moja wina! Jestem idiotą, bydlakiem! Nienawidzę się! – chłopak kołysał się jakby był chory psychicznie.
Ktoś położył mi dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Zayn’a. Liam zaczął coś tłumaczyć siedzącemu histerykowi, a Harry starał się go podnieść. Mulat natomiast stał naprzeciw mnie i rozkładał ręce. Bez wahania przytuliłem się do niego i rozkleiłem jak małe dziecko. Dopiero teraz zauważyłem, że podczas tamtego wyśnionego pocałunku zakochałem się w niej. Zakochałem się w duchu.
Jakiś czas później ja i Lou weszliśmy na salę. Nie mogłem uwierzyć, jak szybko się ogarnął. Z bladym uśmiechem podszedł do łóżka, na którym leżało białe jak ściana ciało podłączone jeszcze do aparatury. Cichy długi pisk zanosił się po czterech ścianach.
Klęknąłem nad jej ciałem i razem z przyjacielem wtuliliśmy się w pościel. Chlipaliśmy jak głupi. Jeden za drugim prowadziliśmy monolog związany z jej osobą. Chwilę potem na salę weszła pielęgniarka.
- Zaraz zabieramy ją do kostnicy, macie dwie minuty.
‘ 2 minuty’ pomyślałem. Kobieta nadal stała przy drzwiach czekając aż wyjdziemy.
- Mała, to już koniec – zerwał się Louis cicho pochlipując.
- Nie, to nie koniec – odrzekłem jakby to było do mnie, potem znów spojrzałem na nią i powiedziałem – obiecałem, że zabiorę cię nad jezioro, po tym wszystkim, a ty obiecałaś, że na pewno wyzdrowiejesz. Wtedy, kiedy pocałowałaś mnie we śnie poczułem coś, mimo iż wiem, że to głupie, ale powiem to. Zakochałem się w duchu, ale nie tylko. Zakochałem się w tobie, jako tej niewidzialnej materii i jako temu ciału leżącemu teraz na białej pościeli. Kocham cię – pocałowałem ją w usta.
Obróciłem się na pięcie i powoli wychodziłem z sali. Z nadzieją odwracałem się za każdym razem, kiedy prawa lub lewa noga dotykała podłoża. Pragnąłem aby obudziła się i przytuliła mnie. Bardzo chciałem poczuć jej dotyk. Mimo iż wcześniej go nie czułem, wiedziałem, że go znam. Ta dziewczyna była w moich snach, myślach, nauczyła mnie jak kontrolować samego siebie, sprawiła, że z gówniarza stałem się hmm… mężczyzną. W trzech słowach : zawładnęła moim światem. Wyszedłem z Sali i wtuliłem się w Liam’a.
- Trzeba żyć dalej, mały – powiedział Harry.
W tym momencie nie wściekłem się za to, że nazwał mnie per. ‘mały’, bo szczerze mówiąc miałem to gdzieś. Mozolnym krokiem zaczęliśmy wychodzić z kliniki. Poczułem jak moje serce pęka.
- Życie się ułoży… - Liam próbował mnie pocieszyć.
(podkład: http://www.youtube.com/watch?v=JHdgN8t_EYw)
Louis zanosił się płaczem i protestował, chcąc zostać przy niej. Zayn mu na to nie pozwolił. Robił tak jak prosiła,  opiekował się nami.
Ostatni raz odwróciłem i spojrzałem w stronę drzwi wejściowych do kliniki. Nadzieja ponoć umiera ostatnia, nie w tym przypadku. Zaczęło do mnie docierać, że więcej mnie nie odwiedzi. Mimowolnie łzy wydarły się spod mojego panowania i robiły stróżki na wyschniętej cerze.
‘To już koniec’ pomyślałem.
- Chłopcy! – usłyszałem za swoimi plecami.
Ujrzałem tę samą kobietę na którą wpadłem przed salą i tę samą kobietę, która wyprosiła nas z pokoju.
- Szukam was po całym szpitalu – zaczęła zadyszana.
‘ Co za kretynka, powinna wiedzieć, że wracamy do domu, nic nas tu więcej nie trzymało’ pomyślałem.
- Czegoś zapomnieliśmy? – spytał Liam.
- Właściwie to tak, nie pożegnaliście się z nią, o wy trzej, a na was czeka doktor.
- Świetnie – mruknął Louis pod nosem.
- Przepraszamy panią, ale jesteśmy wyczerpani, wracamy do domu – odparł Zayn.
- Doktor nalega… - wtórowała kobieta.
Poszliśmy za nią.
- Poczekajcie, wszyscy – nakazał lekarz – tak więc. Niewiele razy na świecie stawały się takie rzeczy, ale są one notowane, jako prawdziwe. Osoba uznana za martwą, po usłyszeniu głosu osoby, którą kochała, poczuciu jej dotyku na swoim ciele, nagle, tak jakby… hmmm… jej funkcje życiowe się przywracają.
- Co chce nam pa przez to powiedzieć? – spytał Louis cały trzęsąc się z powodu mieszania uczuć. Nie wiedział, co ma zrobić, czy płakać , czy się śmiać z histerii.
- Chcę wam powiedzieć, że zaraz po waszym wyjściu jej serce znów zaczęło bić…
Nie daliśmy mu dokończyć. Razem z Lou wbiegliśmy jak oszaleli do pokoju. Aparatura wydawała powolne i krótkie popiskiwanie. Jej ciało nie było białe, a delikatnie różowe, usta z granatowego, przybrały kolor łososiowy, włosy odzyskały połysk, a jej sylwetka delikatnie unosiła się i opadała.
Mój przyjaciel spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Dobra robota, Niall. Dziękuję ci, jest dla mnie ważna – odparł i położył rękę na moim ramieniu.
- Ale o co chodzi? – spytałem zdezorientowany.
- O to, że dzięki tobie przezwyciężyła to, to twoja zasługa. Jestem twoim dłużnikiem. Dziwne co? Kochamy jedną dziewczynę równocześnie, ale nie tak samo, bezsensowne, ale prawdziwe. Mnie pisane jest być tym złym, przez którego stało się z nią, co teraz  się dzieje, a tobie jest pisane być tym, który się nią zaopiekował, kiedy ja nie mogłem.
- Niesamowite – poparłem przyjaciela.
Siedzieliśmy przy niej całą noc w oczekiwaniu na jej pobudkę.
·         Perspektywa tej Annabel    *

Otworzyłam oczy. Spojrzałam na zegarek, było bardzo wcześnie. Wiedziałam, przez co przed chwilką  przeszłam, ale dla mnie to już się nie liczyło. Po prostu wrzuciłam to do kartonu wspomnień. Spojrzałam w lewo i zauważyłam dwóch chłopaków śpiących na krzesłach obok mojego łóżka. Delikatnie pogładziłam Niall’a po włosach. Niestety obudził się.
- Tęskniłem – odparł.
Na jego twarzy pojawił się szeroki i promienny uśmiech, który z łatwością mógłby służyć mi za źródło szczęścia do końca życia.
- Mam jedno pytanie – szepnął – jak to się stało, że dałaś radę, mimo iż wszyscy już myśleliśmy, że… - nie dałam mu dokończyć.
Złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek, po czym powiedziałam.
- Miłość, która ma dla mnie jednakowe znaczenie z imieniem Niall.





Tak więc wielki finał zakończony! Został nam jeszcze tylko Epilog i pożegnamy się z '...zawsze będę tuż za tobą' . Szczerze mówiąc nie cieszę się z tego powodu, nie wiem jak Wy, ale naprawdę nie mam już na to pomysłów. Ale to nie oznacza, że zakończę pisanie smutnych love story. Proszę o lawinę komentarzy ! Z góry dziękuję
lajk = komentarz
no like = komentarz

Danke ! :)