czwartek, 21 czerwca 2012

'...Zawdze będę tuż za tobą' 5




'...Zawsze będę tuż za tobą' 5




Ze snu wybudził Niall’a dźwięk budzika należącego do Louis’a. Blondyn nie ukrywając zdenerwowania wyklinał przyjaciela za to, że przerwał mu tak przyjemny i, cóż, przygodowy sen.
- Można prosić o zmianę lokatora? – pytał sam siebie kryjąc twarz pod kołdrą.
- Raczej nie. Dzisiaj kąpiesz się jako ostatni, więc robisz śniadanie – ogłaszał brunet skacząc po łóżku Irlandczyka i próbując ściągnąć z niego pierzynę.
Chłopak nie wysilił się zbytnio kreatywnością i postawił na tosty jako pierwszy posiłek. W oczekiwaniu na swoją kolej do kąpieli chwycił długopis i kartkę w celu nabazgrania czegoś na niej. Nie pojawiał się tam jasny obraz, lecz niewyraźne literki wyglądające jakby były stworzone przez lekarza. Pisał piosenkę. Zdziwiło mnie, że pojawiły się tam słowa zanucone przeze mnie ostatniej nocy:
(  http://www.youtube.com/watch?v=1iYOOuJLuaY )
If I’m louder, would you see me? Would you lay down in my arms and rescue me? Cause we are the same, You save me , when you leave it’s gone again…’
Ale poza nimi napisał wiele innych ciekawych tekstów. Ostatecznie chodziło w niej o tym, że dziewczyna kocha innego.
Przyszła jego kolej. Poszedł do łazienki. Przyzwyczailiśmy się do naszych porannych pogaduszek, ale dzisiaj nie miałam na to ochoty. Na naszym odbijającym postacie zaparowanym papierze napisałam tylko ‘ Dzień dobry, dzisiaj muszę coś załatwić ‘ i wyszłam. Szczerze mówiąc nie obchodziło mnie co dzisiaj będę robić.
Nogi przywiodły mnie na cmentarz. Przy jej grobie nikogo nie było, mimo iż zawsze o tej godzinie przychodziła mama Carmen. Robiłam to, co ostatnio, kiedy tu byłam. Rozmawiałam z powietrzem czekając, aż mi odpowie. Chciałabym, żeby tak się stało, żeby ktoś mi powiedział, że to był kiepski żart, że nic jej nie jest. Nie wytrzymywałam psychicznie. Pomodliłam się za przyjaciółkę i postanowiłam iść dalej. Ponownie zaszłam do mojego domu. Zauważyłam, że coś się zmieniło. Na górze usłyszałam dziwne dźwięki. Pobiegłam więc do swojego pokoju, w którym zastałam najmniej oczekiwaną osobę. To była moja mama. Siedziała przy kaloryferze i zanosiła się donośnym lamentowaniem. W ręku trzymała moją przytulankę z dzieciństwa. Mimo, iż ta kobieta wyrządziła w moim życiu wiele złego, bo niedługo po rozwodzie z ojcem założyła rodzinę w Nowej Zelandii, to widząc ją w takim stanie zrobiło mi się przykro. W końcu kto chciałby widzieć swoją rodzicielkę w takim stanie, myślącą, że jej jedyna córka umrze w najbliższym czasie i jeszcze być duchem nie mogącym zaprzeczyć temu wszystkiemu?
Mama zaczęła mówić do siebie, że musi wziąć się w garść, bo tam ma maleńkie dzieci, musi do nich wrócić, ale nie w takim stanie w jakim jest. Chwyciła z haka kluczyki do swojego srebrnego volvo i ruszyła najprawdopodobniej do szpitala. Wywnioskowałam to z tego, że nie wzięła walizek.
Nie miałam ochoty ponownie oglądać swojego poobijanego ciała leżącego nieprzytomnie na łóżku. Postanowiłam, że wrócę do chłopaków. Sama się sobie dziwiłam, co ja robię. To, co robiła moja matka przyjęłam z tak stoickim spokojem. Co prawda nigdy nie wykazywała zbytnio matczynych bodźców, ale w końcu mnie urodziła. Przerażała mnie moja bezduszność. Ha, bezduszność, dobry żart. Na ganku wielkiego domu należącego tymczasowo do wokalistów dobiegły mnie krzyki. Wbiegłam czym prędzej, by dowiedzieć się o co chodzi.
- Że co?! – usłyszałam na wejściu.
- Spokojnie, Niall, nie denerwuj się. Wcale nie uważamy cię za stukniętego, po prostu martwimy się. Źle się z tobą dzieje, dobrze o tym wiesz. Postanowiliśmy, że trzy dni w tygodniu spędzisz tam, a resztę z nami. Może ci pomogą? – tłumaczył Zayn.
- Nie wyślecie mnie do żadnego zakładu dla czubków! Jestem całkowicie zdrowy ! Nic nie jest ze mną nie tak! Jestem dorosły i mam prawo o sobie decydować! Nigdzie nie jadę! – wrzeszczał blondyn.
- To dla dobra zespołu… - ciągnął dalej mulat. Reszta chłopaków przyglądała się ich rozmowie w milczeniu.
- Dla dobra zespołu?! Nie bądź śmieszny! Jesteście samolubni! Dajcie mi spokój! – Irlandczyk wstał i miał zamiar pobiec na górę. 
Wtedy wpadłam w furię. Nieposkromiona wściekłość opanowała moje ciało. Zaczęłam miotać wszystkim, co popadnie. Moim pierwszym calem były talerze. Tłukłam je rzucając nimi o ścianę. Potem były kwiaty. Miotałam nimi po podłodze. Trochę mi ulżyło, a wtedy zauważyłam bałagan, który zrobiłam. Wszędzie leżało pełno szkła i ziemi z nawozem. Kolorowe płatki roślin wylądowały nawet przy drzwiach wyjściowych. Bałam się jednak, że to nie ja to zrobiłam.
(  http://www.youtube.com/watch?v=ML_-d-UFOkg  )
- Co… co to było? – spytał przerażony Liam.
- Tłumaczyłem wam, że ona tu jest! Teraz mi wierzycie? – lamentował Niall.
Chłopak pobiegł na górę, za nim jego przyjaciele, a na końcu ja. Usłyszałam trzask drzwi łazienki i tryskającą wodę. Wiedziałam o co mu chodzi. Liam, Louis, Zayn i Harry stali pod pomieszczeniem, w którym zamknął się Irlandczyk.
Gdy weszłam do pokoju ujrzałam jego zapłakaną twarz. Wpatrywał się w zaparowane lustro bez słowa. Podbiegłam do niego i zaczęłam pisać.
‘ Niall, wpuść ich’
- Oni mi nie wierzą – szepnął chłopak z trudem tłumiąc kolejną falę łez.
‘ Wpuść ich, proszę. ‘
Zrobił tak jak go poprosiłam.
- Musicie mi uwierzyć. Nie jestem stuknięty. Udowodnię wam. Podejdźcie do ściany, ja nie będę nic robił, zobaczycie co się stanie – wydukał blondyn podkręcając ciepło wody, by szybciej parowała.
Przyjaciele przywarli do ściany i w wielkim skupieniu oczekiwali na mój ruch.
Nie wiedziałam od czego zacząć.
‘ Zostawcie go w spokoju’.
Nie mogli uwierzyć w to, co widzą. Z pewnością, nie uwierzyliby w całe to przedstawienie, gdyby nie fakt, że Niall stał w tym samym miejscu co oni, na dodatek z dłońmi schowanymi w kieszeniach.
- Skąd możemy wiedzieć, że to ona? – spytał Louis szepcząc do chłopaków.
‘ Osłaniam cię, jestem tuż za tobą, idź sama, do przodu, jestem tuż za tobą, byłem w tych chwilach, które tuż za tobą i będę na zawsze, nie pamiętasz Lou?’
Teraz już chłopak nie miał wątpliwości. Jednak bardzo zmęczyło mnie to pisanie. Dziwne, wcześniej nie odczuwałam zmęczenia. Wpadłam na pomysł. Kiedyś czytając książki należące do babci natknęłam się na coś takiego. Wyjaśniłam chłopakom mój plan. Niechętnie, ale zgodzili się. W ich oczach widziałam przerażenie, ale wiedziałam, że to był jedyny sposób by mi w pełni zufali.
Kiedy nastał wieczór przygotowali wszystko jak im powiedziałam. Świece, poduszki i tak dalej. Najważniejsze było lustro.  To nie miał być zwyczajny seans. Babcia nigdy tego nie robiła, ale wiedziała, że to jest możliwe. Wszczepiła we mnie wiarę w takie paranormalne przedstawienia.
 Kiedy zapadł zmrok wszystko było już gotowe. Lustro chłopcy oparli na ścianie w pokoju gościnnym. Zapalone świece i poduszki stworzyły nastrój, oraz służyły jako wyznaczniki ścieżki prowadzącej do ‘ekranu’.
Niall, Louis, Harry, Liam i Zayn zaczęli wymawiać moje imię. Wiedziałam, że boją się, że to nie jestem ja, że to jakaś zmora czy coś, ale Niall mi ufał i to najważniejsze. Po 12 minutach po drugiej stronie posrebrzanego szkła pojawiła się moja postać. Chłopcy odskoczyli ze strachu odwracając się za siebie. Jednak nikogo tam nie było.
- Spokojnie, to tylko ja. Jestem duchem, i tak wam nic nie zrobię – odrzekłam na początek.
- Ale, ale jak to? Przecież żyjesz… w jaki sposób jesteś duchem? – spytał Liam.
- Nie mam pojęcia. Wiem tyle, że jestem z wami od momentu wypadku.
Louis zmieszał się. Najwyraźniej zauważył, że musiałam widzieć go z Eleanor.
- Teraz mi wierzycie? – spytał blondyn.
- Ja nie mam żadnych wątpliwości od momentu, kiedy widziałem tę kałużę na koncercie – wyciągnął z siebie Liam.
Zaśmiałam się. Był to raczej śmiech z powodu mojego załamania psychicznego.
- W szpitalu też wam mówiłam, jak się obudziłam… - powiedziałam.
- Tak, ale nie mogliśmy tego pojąć – odezwał się Harry.
- Przepraszam – szepnął Lou – bardzo mi przykro za to, co ci zrobiłem, nie chciałem tego, nie wiem jak mogłem zniszczyć wtedy naszą przyjaźń, dopiero teraz zauważyłem swój błąd… - zaczął tłumaczyć, ale nie dałam mu dokończyć.
Miałam może jedyną okazję do tego, by mu w końcu powiedzieć, co mi leżało na sercu i nie chciałam tego zmarnować.
- Hej, nic się nie stało. Nie zmarnowałeś naszej przyjaźni, ona będzie wieczna. To wszystko, te chwile spędzone z tobą były najlepsze w moim życiu. Po prostu… stało się. Masz prawo się zakochać. Nigdy  nie stanęłabym ci na drodze do spełnienia twoich marzeń. Jesteś dla mnie najważniejszy. Pamiętaj, nawet jeśli nie wyzdrowieję, to będę pilnować cię tam z góry.  ‘ osłaniam cię, jestem tuż za tobą, idź sam do przodu, jestem tuż za tobą, byłam w tych chwilach, które już za tobą i będę na zawsze ‘ Będę, Louie, zobaczysz. Zawsze jakaś cząstka mnie zostanie przy tobie, pamiętaj. – a teraz zwróciłam się do Niall’a – a tobie dziękuję za wszystko. Szczególnie za to, że miałeś ochotę ze mną rozmawiać we śnie, rano w łazience i, że spędzałeś tyle czasu w szpitalu, gdy ja bezczynnie siedziałam przy grobie przyjaciółki. Jesteś niesamowitym chłopakiem. Taka szkoda, że nie mogliśmy się poznać w innych okolicznościach. Jeszcze raz Louis, bądź z nią szczęśliwy i nigdy nie obwiniaj się za to, że nasza przyjaźń się skończyła, bo to  podłe oszczerstwo. Zawsze będziemy przyjaciółmi, w twoim sercu i oczywiście w moim – po policzku zaczęły spływać mi pojedyncze łzy tworząc ścieżkę dla całego potoku.
- Ale my się przecież nie żegnamy, zobaczymy się przecież. Wyzdrowiejesz i zabiorę cię nad jezioro, tak jak obiecałem – odparł Niall również tłumiąc łzy.
Wszyscy szlochaliśmy jak podczas pożegnania. Nikt nie spodziewał się nagłego napływu wydarzeń.
- To była wspaniała przygoda… - zaczęłam.
Poczułam się  słabo. W odbiciu lustra zauważyłam, że robię się coraz bardziej przeźroczysta.
- Co się dzieje? – wrzasnął Zayn.
- Serce… - zaczęłam powiedzieć tylko tyle.
Nastała ciemność. Nic już nie czułam, nie myślałam, ani nie słyszałam.

piątek, 1 czerwca 2012

'... Zawsze będę tuż za tobą' 4






‘… Zawsze będę tuż za tobą’ 4.


[ podkład   http://www.youtube.com/watch?v=QoWSf_QFfi8 ]
Dręczyła mnie myśl, była ze mną zawsze, natomiast ja, mimo iż mogłam do nie przyjść w takiej postaci wolałam uganiać się duchem za chłopakiem, który już mnie nie kochał. Po pogrzebie spędziłam przy jej grobie około tydzień. Nie liczyłam czasu, nie miałam zegarka, po prostu leżałam i patrzyłam w niebo rozmawiając z nią. Czasem nawet zdawało mi się, że stanie się taką samą niewidzialną materią jak ja i zostanie ze mną, ale nic takiego się nie wydarzyło.
 Nie rozumiałam dlaczego to zrobiła. Może chciała zwrócić na siebie uwagę, a to wszystko wymknęło jej się spod kontroli? Spędziłam bardzo dużo czasu na dumaniu, przyglądałam się rodzinie przyjaciółki, która codziennie przychodziła i robiła praktycznie to samo co ja.
Któregoś ranka postanowiłam wrócić do chłopaków. Zostawiłam mamę Carmen modlącą się nad pomnikiem i trzymającą bukiet białych róż przepasany fioletową wstążką i ruszyłam do znanego mi już domu.
Tak jak myślałam, zastałam blondyna kąpiącego się pod prysznicem. Obawiałam się tego, że nie mam już sił i nie uda mi się z nim skontaktować, że ta magia, przez którą mogłam się komunikować tylko z nim po prostu zniknęła. To by oznaczało dla mnie koniec. Zwariowałabym zamknięta w tym świecie odizolowana od ludzi, od zmysłów i uczuć. Wszystko co leżało mi na sercu bolało jak cholera, jedyne uczucia jakie  mogłam doświadczyć to takie, które miałam w środku.
Tak dumając nad swoją niedolą nie zauważyłam, że chłopak właśnie wyszedł z kabiny. Przez sekundę zostawiłam wzrok na twarzy Nialla. Miał podpuchnięte oczy. Najwidoczniej płakał całą noc, ciekawe dlaczego.
Potem zabrałam się do pracy. Udało mi się, nie dość, że odwaliłam kawał dobrej roboty, to jeszcze chłopak rozczytał się z tego, co nabazgrałam na zaparowanym lustrze najszybciej jak potrafiłam.
‘ Cześć, przepraszam że długo mnie nie było, mam nadzieję że u Was w porządku, dlaczego płakałeś?’
Jego reakcja była taka sama jak na początku naszej ‘znajomości’, a mianowicie pośliznął się i upadł, tyle że wcześniej nie syknął z bólu tak głośno. Musiał poobijać sobie tyłek.
- Od czego by tu … – zaczął, ocierając dłonią obolałe miejsce – jak mogłaś mnie tak zostawić? Martwiłem się, że coś ci się stało, że … umarłaś – szepnął – godziny po koncertach spędzałem przy twoim łóżku szpitalnym aż w końcu jakaś pielęgniarka z wielkim uśmiechem na twarzy odezwała się do mnie ‘ Twoja dziewczyna dochodzi do zdrowia. To pewnie dzięki temu, że przy niej jesteś’ . Nawet nie wiesz jaką miałem wtedy minę. Lekarz powiedział, że  wyzdrowiejesz, ale nie ma pojęcia kiedy możesz się wybudzić. Louis, Harry, Liam i Zayn uważają, że mam nierówno pod sufitem. Niedługo wyślą mnie do psychiatryka, bo Lou słyszał jak rozmawiałem przez sen, wtedy kiedy byłaś w mojej głowie, mulat słyszał jak rozmawiam ze sobą w łazience, a Liam widział jak płaczę bo… - znów wyciszył ton – bo miałem koszmary, nie miał mi kto odpędzić złych duchów z głowy. Nie potrafię jeszcze nad tym panować.
Zrobiło mi się przykro, ale kiedy opowiadał mi słowa tej kobiety, po prostu nie wiedziałam co zrobić.
‘Gdyby nie było powodu żebym cię zostawiła, nie zrobiłabym tego. Uciekłam na waszym koncercie po usłyszeniu tych wszystkich ciepłych słów w moim kierunku do domu mojej starej przyjaciółki. Popełniła samobójstwo. Zdążyła się ze mną pożegnać już w innej postaci, ale nie została, ona… odeszła. Jestem ci wdzięczna, że przy mnie byłeś. Ciekawi mnie tylko, dlaczego Louis nie interesuje się mną tak jak ty’
- Louis przeżywa to od środka. Nie miej mu tego za złe. Stara się.
Zabrakło miejsca na lustrze, więc Niall puszczając gorącą wodę w prysznicu sprawił, że para znów się na nim pojawiła. Nie zwrócił uwagi na to, że na podłodze powstawała wielka kałuża.
‘ Wiem, ale jeszcze nie przyzwyczaiłam się do myśli, że ma dziewczynę, że układa sobie z nią życie. To nie to, że mam mu to za złe, bo tak nie jest. Po prostu jeszcze do tego nie przywykłam. …’
- Niall do jasnej cholery ! Co tak długo robisz w tej łazience? Co ta kałuża robi w korytarzu?! Normalnie cię nie poznaję ! Otwieraj ! Natychmiast ! – wrzeszczał Zayn dobijając się do drzwi.
Blondyn jak najszybciej zarzucił na siebie jakieś ciuchy, na wodę rzucił wszystkie czyste ręczniki i otworzył drzwi. We framudze stał mulat w samych bokserkach, piorunując niższego od siebie Irlandczyka spojrzeniem.
[ podkład  http://www.youtube.com/watch?v=gnVkYjEbe8M ]
- To, że jakiś tydzień temu siedziałeś dłużej niż powinieneś, to jeszcze da się zaakceptować, to, że przez najbliższe 5 dni siedziałeś naprzeciw lustra też do wytrzymania, ale dzisiaj?! Młody, przez ciebie spóźnimy się na wywiad ! Paul nas zabije ! Co ty robisz z tym lustrem do jasnej Anielki?!
- Przepraszam, wycieram, bo zaparowało… - tłumaczył się blondyn i wybiegł z pomieszczenia.
Poszłam za nim do pokoju. Siedział na swoim łóżku z podkulonymi nogami i szlochał powodując przemoczenie swoich spodni.
Usiadłam obok niego, choć tego nie zauważył, objęłam go ramieniem chociaż tego nie poczuł, powiedziałam ‘ nie martw się’, ale tego nie usłyszał, byłam teraz przy nim , pomimo że  o tym nie wiedział.
Wsłuchiwałam się w jego płacz, kiedy do pokoju ktoś zapukał.
- Niall, możemy wejść?
Nie odpowiedział, więc weszli bez zaproszenia. Liam, Louis, Zayn i Harry usiedli na łóżku naprzeciwko.
- Tak więc – zaczął chłopak w lokach – chcesz nam o czymś powiedzieć?
Blondyn oderwał głowę z kolan i spojrzał na nich wzrokiem pełnym bólu.
- Nie – mruknął.
- Ale przecież widzimy, że od jakiegoś czasu coś się z tobą dzieje. Rozmawiasz sam ze sobą, przez sen wymawiasz jakieś imiona, rysujesz po szybach, znikasz na parę godzin, płaczesz i udajesz, że kogoś szukasz. – powiedział Zayn najdelikatniej jak potrafił, mimo że w tej chwili był trochę zdenerwowany, czego nie dało się ukryć.
- Co się dzieje? Powiedz nam, odchodzimy od zmysłów, martwimy się. – odparł Louis .
- Jeżdżę do szpitala, do  tej dziewczyny, co miała wypadek. Więcej nie mogę wam powiedzieć. – mruknął blondyn.
- Dlaczego nie możesz nam powiedzieć? – wtrącił Liam
- Jak będzie taka możliwość, to o wszystkim się dowiecie. Ja nie zwariowałem, musicie mi zaufać – odparł z nowym zapałem.
- Zawsze będziemy cię wspierać, pomożemy ci.
Pojechali. Zostałam w domu, byłam zbyt zmęczona, położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Czekałam na sen, gdzie będę mogła zaopiekować się tym bezbronnym chłopakiem. Teraz moja kolej.
Nastała noc. Sen przyszedł razem z Niall’em, który po kąpieli położył się na tym samym łóżku.
Ocknęłam się nad klifem. Słońce rozjaśniało cały krajobraz, powodując, że sen blondyna wydawał się realistyczny.
Usiadłam na skarpie tak, że moje nogi zwisały bezwładnie nad przepaścią. Zaczęłam nucić słowa do piosenki, które przed chwilą wymyśliłam
If I’m louder, would you see me? Would you lay down in my arms and rescue me? Cause we are the same, You save me , when you leave it’s gone again’
Usłyszałam kroki . Chłopak zajął miejsce obok mnie.
-  Niesamowite, prawda? – westchnął rozglądając się po okolicy.
Wiatr mierzwił delikatnie jego blond włosy, a na jego policzkach powodował delikatne zaróżowienia.
- Fantastyczne…Ale mniejsza o to. Naprawdę nawet nie wiesz jak jest mi przykro, że wyrządziłam w twoim życiu tyle krzywd, przeze mnie wpadasz w kłopoty. Jestem zła na siebie, że w ogóle teraz się pojawiłam. Niall, powiedz mi, jeżeli mam zniknąć. Nie chcę więcej cię narażać na ból. Przepraszam…
- Nie chcę żebyś odchodziła, to ja przepraszam. – odparł całkiem poważny.
- Ale… za co? – spytałam zbita nieco z tropu .
Chwilę potem już dowiedziałam się, o co mu chodziło.
Nie dając mi już dojść do słowa, zabijając deskami wszystkie drogi ucieczki dotknął mojego podbródka. Zahipnotyzował mnie swoimi błękitnymi tęczówkami, przez co robiłam to, co mi pokierował. Zbliżyłam się. Delikatnie zerknął na moje wargi, po czym energicznie, ale subtelnie się w nie wpił. 


Mam nadzieję, że się podoba. Enjoy & comment please.