1.
-Jackass! –wrzeszczała mama z końca mieszkania.
Stara pani Tyson pewnie za chwilę zacznie walić w ściany
albo, co gorsza- w drzwi markocząc i przeklinając byśmy się zamknęli.
Kilka dni temu zaginęła moja dwunastoletnia siostra – Anne.
Odchodziłam od zmysłów i nie spałam cały czas, a moja matka natomiast zatapiała
usta w wódce, czyli standard.
Żebyście nie pytali – mój ojciec to prawnik, ale wyprowadził
się i zostawił mnie, Anne i Lauren same sobie. Obiecał, że gdy tylko sprawa
rozwodowa się zakończy – zabierze nas do siebie. Na razie jesteśmy w trakcie.
Pobiegłam do kobiety w sąsiednim pokoju i nie zwróciwszy
uwagi na wstrętny zapach alkoholu wyrwałam jej telefon z rąk:
-Słucham? – spytałam. Moje ręce zaczęły się trząść.
-Mówi komendant Parker z Londyńskiej komendy policji –
usłyszałam po drugiej stronie. Mężczyzna miał głęboki i niski głos – Chciałem
panią poinformować, iż znaleźliśmy Anne Linton, pańską…
-Siostrę – pomogłam.
- Tak, czy nie ma w domu osoby pełnoletniej?
Pacnęłam się w czoło i zirytowana odpowiedziałam:
- Jestem pełnoletnia, proszę kontynuować.
Czekałam na werdykt bojąc się najgorszego. Nie mogłabym
przeżyć z myślą, że mój Promyczek został zamordowany. To przecież dziecko,
pełne energii, werwy i życia. Wniosła do tego domu coś, czego nie dałoby się
pozbyć bez niezabliźniających się ran.
- Proszę się nie denerwować. Otóż, dwunastoletnia Anne
Linton została odnaleziona w starym hangarze w Newcastle. Została brutalnie
pobita i zgwałcona. Proszę przyjechać na komendę i pomóc nam nakłonić siostrę
do mówienia. Czy pański opiekun prawny mógłby również się zjawić? – w tym
momencie zerknęłam na rodzicielkę i odrzekłam sucho:
- Matka ma inne rzeczy do
roboty. Już jadę. Do widzenia.
- Do zobaczenia- poprawił policjant.
Trzęsąc się niemiłosiernie biegałam po maleńkim mieszkanku w
poszukiwaniu kluczyków od samochodu. Przeklinałam w myślach to beznadziejne
maleńkie urządzenie. Nie było go na komodzie w korytarzu, ani na stoliku, na
którym stał alkohol. Wbiegłam do siebie do pokoju i wtedy sobie przypomniałam.
Schowałam je wczoraj pod łóżkiem, żeby mamie nie zachciało się prowadzić pod
wpływem. Położyłam się na podłodze i wsunęłam rękę pod piętrowe łóżko.
-Jest!- krzyknęłam w oznace triumfu.
Popędziłam w stronę wyjścia, kiedy ujrzałam małą postać
wyłaniającą się z pokoju.
-Przepraszam, Lauren, obudziłam cię? – spytałam siedmiolatkę
niecierpliwie wyczekując jej odpowiedzi.
-Tak, usłyszałam telefon, co się stało?- odezwała się swoim
melodycznym, dziecięcym głosikiem.
- Jadę na policję, wracaj do łóżka.
-Dobrze.
-Doranoc, LuLu – odparłam i zapominając o kurtce wybiegłam z
kamienicy mało nie zabijając się na schodach.
Kiedy tylko zatrzasnęłam drzwi maleńkiego, starego gruchota,
puściły mi nerwy. Łzy zaczęły lecieć z moich oczu tak nieoczekiwanie, że aż
jęknęłam wściekła, czując ich wędrówkę po moich policzkach.
„Ktokolwiek zrobił to mojej siostrze, pożałuje tego i
zapłaci najwyższą cenę” – pomyślałam- „Bo nazywam się Jackass Linton,
dziewczyna, której obawia się świat.”
co Wy na to?