sobota, 23 listopada 2013

Rewanż

1.
-Jackass! –wrzeszczała mama z końca mieszkania.
Stara pani Tyson pewnie za chwilę zacznie walić w ściany albo, co gorsza- w drzwi markocząc i przeklinając byśmy się zamknęli.
Kilka dni temu zaginęła moja dwunastoletnia siostra – Anne. Odchodziłam od zmysłów i nie spałam cały czas, a moja matka natomiast zatapiała usta w wódce, czyli standard.
Żebyście nie pytali – mój ojciec to prawnik, ale wyprowadził się i zostawił mnie, Anne i Lauren same sobie. Obiecał, że gdy tylko sprawa rozwodowa się zakończy – zabierze nas do siebie. Na razie jesteśmy w trakcie.
Pobiegłam do kobiety w sąsiednim pokoju i nie zwróciwszy uwagi na wstrętny zapach alkoholu wyrwałam jej telefon z rąk:
-Słucham? – spytałam. Moje ręce zaczęły się trząść.
-Mówi komendant Parker z Londyńskiej komendy policji – usłyszałam po drugiej stronie. Mężczyzna miał głęboki i niski głos – Chciałem panią poinformować, iż znaleźliśmy Anne Linton, pańską…
-Siostrę – pomogłam.
- Tak, czy nie ma w domu osoby pełnoletniej?
Pacnęłam się w czoło i zirytowana odpowiedziałam:
- Jestem pełnoletnia, proszę kontynuować.
Czekałam na werdykt bojąc się najgorszego. Nie mogłabym przeżyć z myślą, że mój Promyczek został zamordowany. To przecież dziecko, pełne energii, werwy i życia. Wniosła do tego domu coś, czego nie dałoby się pozbyć bez niezabliźniających się ran.
- Proszę się nie denerwować. Otóż, dwunastoletnia Anne Linton została odnaleziona w starym hangarze w Newcastle. Została brutalnie pobita i zgwałcona. Proszę przyjechać na komendę i pomóc nam nakłonić siostrę do mówienia. Czy pański opiekun prawny mógłby również się zjawić? – w tym momencie zerknęłam na rodzicielkę i odrzekłam sucho:
- Matka ma inne rzeczy do roboty. Już jadę. Do widzenia.
- Do zobaczenia- poprawił policjant.
Trzęsąc się niemiłosiernie biegałam po maleńkim mieszkanku w poszukiwaniu kluczyków od samochodu. Przeklinałam w myślach to beznadziejne maleńkie urządzenie. Nie było go na komodzie w korytarzu, ani na stoliku, na którym stał alkohol. Wbiegłam do siebie do pokoju i wtedy sobie przypomniałam. Schowałam je wczoraj pod łóżkiem, żeby mamie nie zachciało się prowadzić pod wpływem. Położyłam się na podłodze i wsunęłam rękę pod piętrowe łóżko.
-Jest!- krzyknęłam w oznace triumfu.
Popędziłam w stronę wyjścia, kiedy ujrzałam małą postać wyłaniającą się z pokoju.
-Przepraszam, Lauren, obudziłam cię? – spytałam siedmiolatkę niecierpliwie wyczekując jej odpowiedzi.
-Tak, usłyszałam telefon, co się stało?- odezwała się swoim melodycznym, dziecięcym głosikiem.
- Jadę na policję, wracaj do łóżka.
-Dobrze.
-Doranoc, LuLu – odparłam i zapominając o kurtce wybiegłam z kamienicy mało nie zabijając się na schodach.
Kiedy tylko zatrzasnęłam drzwi maleńkiego, starego gruchota, puściły mi nerwy. Łzy zaczęły lecieć z moich oczu tak nieoczekiwanie, że aż jęknęłam wściekła, czując ich wędrówkę po moich policzkach.
„Ktokolwiek zrobił to mojej siostrze, pożałuje tego i zapłaci najwyższą cenę” – pomyślałam- „Bo nazywam się Jackass Linton, dziewczyna, której obawia się świat.”


co Wy na to?


2 komentarze: