JUST TONIGHT
( http://www.youtube.com/watch?v=a_Am4cHMBKM )
Przechadzałam się po parku, łapczywie zaciągając się świeżym powietrzem. Byłam po przejściach z pewnym chłopakiem, zerwałam z nim oraz rzuciłam studia. Teraz mieszkam z mamą by od przyszłego roku rozpocząć naukę w innej szkole, na innym kierunku.
Nasłuchiwałam śpiewu oddalonego o parę drzew ode mnie ptaka oraz leniwe postukiwanie dzięcioła. Przyglądając się kobiecie karmiącej gołębie, przy której gromadziły się zwierzęta( wyglądała jak matka natura, biła od niej harmonia i miłość do stworzeń) oraz chłopakom tańczącym Freestyle na chodniku miętoliłam w dłoniach szorstki kawał dekoracyjnego papieru. Było to zaproszenie na ślub. Otrzymałam je dziś rano, w sumie to ze dwie godziny temu. Od razu chwyciłam kurtkę i nie przebierając się w normalne, dzienne ubrania popędziłam przed siebie. Nie wiem co mnie bardziej martwiło: to, że jeszcze nie ułożyłam sobie życia, czy to, że w tak szybkim czasie on znalazł ‘tę jedyną’ i spieszy mu się na ołtarz. Przeszedł mnie dreszcz, na same wspomnienie o nim. Tak, nie powinnam teraz mieć do niego żalu o to, ponieważ to ja zakończyłam nasz związek. Pamiętam to jakby zdarzyło się wczoraj.
*retrospekcja*
Po raz kolejny wyszedł po naszej kłótni nic nie mówiąc i nie wracał od kilku godzin. Była druga w nocy. Dobrze wiedział jak boję się zostawać sama. Nie powinnam rzucać kilku słów, wiem o tym, ale po tym, jak oskarżył mnie o to, że spotkałam się z Dean’em, nie wytrzymałam. Ten chłopak zanim spotkałam Zayn’a był moim najlepszym przyjacielem. Niestety potem szatyn robił się okropnie zazdrosny, zabronił z nim spotykać. Nie chciałam tego, ale robiłam tylko i wyłącznie dla niego. Najgorsze było to, że Zayn dowiedział się, iż mam zamiar studiować. Oznaczało to brak czasu dla niego. Nie chciał pozwolić mi wyjeżdżać, ale powiedziałam, że to moje życie i nie ma prawa się wtrącać. Nie powinnam była tego robić, wiem.
Czułam wszechogarniającą pustkę, która w tamtym momencie przeszywała mój mózg, ale na tym nie zamierzał skończyć. Okryłam się wełnianym kocem, który dostałam od babci. Mimo, iż dawał mi ciepło w niespotykanie szybkim tempie, nie potrafił wypełnić tego, co właśnie ogarniało moje serce. Wkładając słuchawki do uszu myślałam o tym, by jak najszybciej uwolnić się od inwazji, którą spotkało moje ciało i dusza. Po kilku minutach przesłuchiwania ulubionej, smutnej piosenki wyciągnęłam słuchawki z uszu i jednym, płynnym ruchem rzuciłam w kąt jasnobrązowej, zamszowej rogówki. Za bardzo się bałam, by pozwolić uszom na odrobinę relaksu, na to, bym nie była czujna. Po moim policzku spłynęła pierwsza łza tego wieczoru. Nie pasowaliśmy do siebie, wcale. Nie potrafiliśmy się dogadać. Nie było sensu dłużej tego trzymać, skoro nie zgadzaliśmy się w najmniej ważnych sytuacjach. Takie były realia, nie mogłam trzymać go przy sobie, bo prędzej czy później stałoby się to, co zdarzyło się kilka minut po powrocie Mulata. Wyciągnęłam z paczki papierosa, po czym zaczęłam szukać zapalniczki. Jak na złość nie mogłam żadnej znaleźć. Zayn nigdy nie pozwalał mi palić i chował przede mną wszystko, co było szkodliwe. Wypuszczając dym poczułam jak ulatuje ze mnie wszelkie poczucie winy. W tej chwili ten zwitek tytoniu i innych świństw stał się mi bliższy niż On. W sumie, lepsze to, żebym się uzależniła od papierosów niż popadła przez Niego w alkoholizm, albo co gorsza zaczęła ćpać. Nie powinien mi niczego zabraniać. Delektowałam się kolejnym kłębkiem dymu wylatującym z moich ust w kształcie serduszka, kiedy drzwi się otwarły.
We framudze stał Zayn. Miał lekko podkrążone oczy, które były skutkiem bezsenności, a jego złocistobrązowe oczy przykryły czarne jak węgiel źrenice. Jak zwykle przygarbiona sylwetka i ręce zaciśnięte w pięści. Usta utworzyły prostą, cienką, zwartą linię, a brwi delikatnie ściągnął by nadać swojej twarzy jeszcze straszniejszy efekt. Był zły, od razu rzucało się to w oczy. Wchodząc do kuchni mruknął ciche ‘ ochłonąłem ‘ i przeszedł obok by otworzyć szafkę. Wyjąwszy otwieracz do piwa, położył alkohol trzymany wcześniej w ręku na blacie kuchennym. Dopiero wtedy, pod wpływem blasku wydostającego się spod żarówki zauważyłam, ze jest mokry. Najwyraźniej padał deszcz. Pojedyncze krople zjeżdżające po jego szyi spowodowały gęsią skórkę, jak zawsze mój oddech, kiedy schodziłam rano na dół i podchodząc na paluszkach obejmowałam go od tyłu. Zawsze wtedy rumienił się, albo mówił, że chciał śniadaniem zrobić mi niespodziankę. Kolejny skutek deszczu powodował, że jego czarne włosy błyszczały jakby całe wysmarował żelem. Po jego policzku spływała strużka H2O, ale wydała mi się trochę podejrzana, gdyż jej tor zaczynał się od dolnej powieki oka Zayn’a. Podeszłam więc do niego i otarłam tę niezidentyfikowaną mikrolitrową rzeczkę z jego twarzy, po czym odwróciłam się do Niego plecami. Z ciekawości włożyłam palec do ust i nagle wszystko stało się dla mnie jasne. ‘ Dlaczego płaczesz? ‘ spytałam go udając obojętność, ale czułam jak żal ściska mi serce, a na moim gardle pojawia się przeszkoda. Nigdy nie widziałam, żeby płakał, uważałam, że na takie uczucia go nie stać, ale przecież był tylko człowiekiem, jak ja. Nie odezwał się, więc przejęłam inicjatywę. ‘ Zayn, to jest bez sensu ‘ – odrzekłam stanowczo. Sprawiłam sobie tym taki ból, że o stokroć wolałabym żeby on to powiedział. W momencie chłopak odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie przerażony. Poczucie winy przeszywało mnie od środka. ‘ My jesteśmy bez snesu ‘ odparłam w końcu.
( http://www.youtube.com/watch?v=33H5zM-ErlA&feature=related )
Tamtej nocy w naszej okolicy rozszalała się burza. Leżałam w naszej sypialni. Dręczyło mnie poczucie winy, jego krzywda. To był błąd.
Pomyślałam, że nie będę psuć mu wesela, ale chciałam go zobaczyć. Mijając kobietę ‘naturę’ przyspieszyłam w stronę domu.
Po drodze złapała mnie mżawka, która szczerze mówiąc orzeźwiła mój umysł. Wpadłam do niedużej kamienicy i wbiegłam po schodach na samą górę. Przed drzwiami uderzył mnie zapach świeżo zmielonej kawy – takiej jaką pije moja mama. Zamknęłam drzwi z impetem, co nie spodobało się rodzicielce. Łapiąc niemalże w locie swoją porcję kawy czekoladowej usiadłam w kuchni. Ponownie przyglądałam się kopercie, w której było zaproszenie na wesele, po czym rzuciłam ją na stół.
- Masz zamiar iść? – spytała mama.
Na jej czole pojawiła się charakterystyczna zmarszczka, która zawsze oznaczała ciekawość.
- Nie, mamo – odparłam, po czym wzięłam łyk gorącego napoju.
Po śniadaniu poszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie wszystkie poranne uczucia i od razu poczułam ulgę. Założyłam na siebie przypadkowe ciuchy i położyłam się na kanapie kładąc sobie książkę telefoniczną na brzuchu.
Dopiero wieczorem odważyłam się zadzwonić. Szybko wyszukałam potrzebny numer i wykręciłam go w komórce zaraz po tym, jak ustawiłam sobie ‘zastrzeżony’ . Moje serce mało wyskoczyło mi z piersi, kiedy usłyszałam jego zachrypnięty głos mówiący ‘ słucham ? ‘ . Ale potem zdałam sobie sprawę, że nie mam bladego pojęcia po co do niego dzwonię. Trzymając uczucia na wodzy starałam się nie powiedzieć nic głupiego. ‘ Cześć Zayn, to ja. Dziękuję za zaproszenie ‘ . Przez chwilę nie odpowiadał. Chyba go zatkało, że zadzwoniłam do niego. ‘ Nie wierzę ‘ , szepnął. ‘ Nie musisz, ale wiesz, chciałabym się z tobą zobaczyć, o ile to możliwe. ‘ wyrwałam z siebie, choć wcale tego nie chciałam. ‘ Jasne, zawsze, może dzisiaj, zaraz? Pójdziemy na spacer? ‘ - ‘ Jasne, zaraz przyjdę ‘ .
Mieszkaliśmy 3 przecznice od siebie. Zabrałam ze sobą tylko płaszcz i ruszyłam w kierunku jego domu. Co chwila ogarniała mnie panika z powodu bezradności mojego mózgu.
( http://www.youtube.com/watch?v=Y7VGOnV2QhU )
Nie wiedziałam co chcę mu powiedzieć, ale stwierdziłam ‘ Tylko dzisiaj mogę mu powiedzieć to, co leży mi na sercu. Dziś jest ostatnia szansa. Just Tonight’. Spotkaliśmy się tak jak kiedyś to robiliśmy – w połowie drogi, po czym skręciliśmy do parku, który totalnie ogarnęły ciemności. W oddali – centrum parku udało się zauważyć latarnie.
- Zayn… - zaczęłam.
Starałam się przerwać niezręczną ciszę, ale pożałowałam tego zaraz po tym, w jaki sposób Mulat spojrzał mi w oczy. Pełnym bólu wzrokiem zerkał na mnie delikatnie. Przechylił głowę na znak ‘ o co ci chodzi? ‘ . Wtedy dotarliśmy do celu. Nasza ulubiona ławka… była ulubiona… była nasza. Usiadłam na niej po turecku, bokiem tak by widzieć jedo twarz i by prawym ramieniem przykryć wystrugane niegdyś ‘ Z + M = love forever ‘ . Chłopak zajął miejsce w ten sam sposób co ja, ale przysłonił się kolanami. ‘ Nie przyzwyczajaj się, to ostatni raz, kiedy możesz go podziwiać, ale nie rób z siebie idiotki ‘ skarciłam się za to, w jaki sposób musiałam na niego spojrzeć.
- Tak? O co chodziło? Czemu chciałaś ze mną porozmawiać? – odrzekł wreszcie.
- W sumie to sama nie wiem. Chciałam się z tobą zobaczyć – odparłam bez chwili zastanowienia.
Chłopak zmrużył oczy analizując to, co w tej chwili powiedziałam, więc szybko dodałam.
- Wiem, że parę razy próbowałeś dowiedzieć się dlaczego zakończyliśmy nasz związek, ale nie chciałam ci odpowiedzieć. Przepraszam, że robię parę dni przed twoim ślubem, ale w końcu mam pewność, że chcę ci to przekazać.
Zayn przekręcił głowę i powiedział:
- Nie szkodzi, na to nigdy nie jest za późno, no mów.
- Uważałam, że nie pasowaliśmy do siebie, zbyt wiele nas różniło, poza tym zabroniłeś zadawać mi się z Dean’em. Rozumiem to, że byłeś zazdrosny, ale żeby go pobić?
- Jak to pobić? – spytał .
Jego oczy zrobiły się większe niż przedtem, brwi przekrzywiły się i widać było jak napięły mu się mięśnie na twarzy.
- No Dean mi powiedział, że go uderzyłeś, miał podbite oko…
- Nigdy w życiu nie uderzyłbym twojego przyjaciela – wtrącił – dobra, ale to już nieważne. Właśnie, użyłaś czasu przeszłego, kiedy powiedziałaś ‘ Uważałam ‘ . Dlaczego to zrobiłaś?
Zmieszałam się. Nagle poczułam swędzenie w okolicach mojej twarzy. Oblałam się rumieńcem, ale cały czas miałam głowę dumnie uniesioną.
- To i tak już nie ma znaczenia – posmutniałam – muszę już iść. Żegnaj Zayn.
Wybiegłam z parku i schowałam się za ostatnim drzewem. Delikatnie wychyliłam głowę zza młodego dębu w celu obserwacji zachowania chłopaka. Przysłaniała mnie ciemność, więc nie mógł mnie zobaczyć, a przechodnie spoglądali na mnie jak na wariatkę. Mulat przez chwilę siedział z twarzą otuloną rękoma, a potem wstał. Zrobił kilka energicznych ruchów nogą i kopał ziemię, zaczął się rzucać na wszystkie strony i krzyknął ‘ KURWA ‘ . Po chwili jednak ogarnął swój stan psychiczny i odpalił papierosa kierując się w stronę domu. Ja w tym czasie czmychnęłam przez półtorej przecznicy i skryłam się za drzwiami mojego mieszkania. Osunęłam się po drzwiach i zaczęłam płakać.
- O mój boże! Gdzie byłaś? Co się stało? – spytała mama – chodź do kuchni, zrobię herbatę, opowiesz mi wszystko.
Usiadłam na białym, drewnianym taborecie w kuchni, położyłam ręce na stoliku i ukryłam w nich twarz.
- Spotkałam się z Zayn’em , mamo – odrzekłam po chwili z trudem przełykając kolejną falę natarczywych, słonych łez.
- Jak to? Po co? Kochanie, nie powinnaś tego robić… - powiedziała rodzicielka.
- Chciałam go zobaczyć. Powiedział mi, że on wtedy wcale nie dotknął Dean’a. Nie wiem co mam o tym myśleć. Najgorsze jest to, że nadal go kocham. Popełniłam największy błąd swojego życia.
Mama podeszła do mnie i objęła swoimi kruchymi opiekuńczymi ramionami, a ja rozpłakałam się jak dziecko.
Tamtej nocy spałam z nią, wiedziałam, że czuwa. Była moją jedyną osłoną. Czułam się bezpiecznie.
*Dzień ślubu Zayn’a*
Obudziłam się o 10. Wywlekując swoje pełne bólu ciało niechcący skopałam mamie nogi. To kolejna noc, kiedy strasznie rzucałam się po łóżku. Była sobota, więc wyspana leniwie przekierowałam własny umysł w stronę łazienki. Przebierając się w ulubione dresy i wymięty wełniany sweter mój nos rozdrażnił zapach zmielonej kawy oraz słodkie perfumy.
- Dzień dobry – rzuciłam do mamy po czym usiadłam na taborecie i wzięłam łyk gorącego napoju. Karciłam się w myślach za moją łapczywość do otrzeźwiającego płynu, przez co bolał mnie język i gardło.
Wybijała godzina 12. O 11 miała zacząć się ceremonia. Uznałam, że skoro kończy się wolność Zayn’a, to powinnam po raz ostatni odwiedzić naszą ławkę. Chwyciłam płaszcz i wybiegłam z kamienicy. Chłodny wietrzyk otulił moją twarz i w pewien sposób również orzeźwił. Spojrzałam na moje przechodzone trampki z prośbą, by jeszcze się nie rozpadły. Ruszyłam do parku i nasłuchiwałam śpiewu ptaków. Ten niczym nie zmącony koncert przerwał donośny dźwięk bijących dzwonów kościoła nieopodal. ‘ Jestem silna, dam sobie radę ‘ Pomyślałam siadając na TEJ ławce. Po raz ostatni napawałam się wybladłą i zdrapaną zieloną farbą, wystającymi drzazgami, które tylko czekały na okazję by wbić się w twój tyłek, zapadniętą i zmiękłą ramą… Wyryte literki pieczętującą niegdyś naszą miłość zakreślałam opuszkami palców myśląc ‘ To już koniec. Oby był z nią szczęśliwy. Oby ją kochał, a ona jego. ‘
( http://www.youtube.com/watch?v=Km75Pc0YzdQ )
- Hej… – usłyszałam znajomy zachrypnięty głos.
Uniosłam głowę i zobaczyłam Zayn’a , który właśnie zajmował wygodnie miejsce obok mnie . Nie zauważyłam żeby miał na sobie smoking. Nakrył mnie na przyglądaniu się mu ukradkiem i przygryzł wargę szeroko się przy tym uśmiechając. ‘ TO NIEMOŻLIWE, JAK MOGŁAM POMYLIĆ DATĘ ŚLUBU?! ‘. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, ale chciałam być pewna, że popełniłam błąd. Zayn przyłapał mnie na tęsknym dotykaniu naszych inicjałów, przez co wróciła mu pewność siebie.
- Co ty tu robisz? – spytałam patrząc mu w oczy- Nie powinieneś być…
Przerwał mi jak to było w tradycji.
- Nie, nie powinienem. Odwołałem ślub.
Zamarłam. Czułam jak wytrzeszczają mi się oczy i robię się blada. Serce na moment przestało mi bić. ‘ Umarłam na śmierć ‘ pomyślałam by trochę się rozluźnić.
- Ja.. ja… jak to? – wyjąkałam.
- Tak to. Tamtego wieczora zrozumiałem co jest dla mnie ważne… a właściwie kto. Kiedy ze mną zerwałaś oszalałem z rozpaczy, ale szybko się pocieszyłem, wiem. To nie była dobra decyzja by wiązać się z inną kobietą, kiedy wiedziałem, że dla mnie istniejesz tylko ty.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Głos mi się załamał i ugrzązł w gardle. Poczułam nadpływającą falę łez i nim zdążyłam zareagować, wypłynęła ze mnie jak tsunami.
- Przepraszam – szepnęłam.
Osunęłam się mimowolnie i opadłam głową na jego ramię. Otulił mnie nim i znów poczułam się kochana, bezpieczna.
Zayn nie pozwolił mi mieć wyrzutów sumenia za to co się stało.
Kochałam go i to było najważniejsze.
*** ZAYN NIE JEST KATOLIKIEM, TYLKO MUZUŁMANINEM, WIEM :D
CUUUDOOO!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz 1 rozdział opowiadania o Carmen??
jesteś niesamowita! błagam, pisz dalej :) x
OdpowiedzUsuńHmm... Wiesz co? Strasznie mi się spodobało! :)
OdpowiedzUsuńTak, wiem, kilka drobnych błędów i literówek, ale widzę datę dodania, więc nie zwracam na to zbytniej uwagi. A akcja według mnie jest świetna. Wciągająca, momentami zaskakująca, a chwilami przewidywalna, ale i tak czytało się z zaciekawieniem i przyjemnością.
Bardzo dobry kawałek dzieła. Wiem, że to one shot, ale nie obraziłabym się za trochę więcej informacji z przyszłości Zayna i jego ukochanej ;)
Także, weny życzę i oby więcej takich utworów! :)