poniedziałek, 13 sierpnia 2012

'... Zawsze będę tuż za tobą' 7. EPILOG





'…Zawsze będę tuż za tobą' 7.

[http://www.youtube.com/watch?v=_1LXudxSffQ&feature=related]

EPILOG


*Kilka miesięcy później*

- Już jest okej, Annabel. Moim zdaniem nie potrzebujesz już rehabilitacji, jesteś w pełni zdrowa, ale mimo wszystko musisz uważać – powiedziała doktor Ramos.
- Dziękuję, to naprawdę wspaniała wiadomość dla mnie, pani doktor – odparłam, po czym wręczyłam rehabilitantce drobny prezent - Gdyby nie pani, to nie wiem, co by się ze mną stało, jestem pani dłużniczką, bardzo dziękuję, do widzenia!
- Mam nadzieję, że więcej nie przyjdziesz do mnie do gabinetu, kochana! – rzuciła kobieta kiedy znikałam za drzwiami.
W dość szybkim tempie pokonywałam dziesiątki korytarzy miejskiego szpitala. Miałam serdecznie dość oglądania tych samych żółtych łuszczących się ścian, tych samych szarawych mebli z czerwonymi poduszkami na siedzeniach, oślepiających lamp i przede wszystkim dosyć spędzonego tu czasu. Od mojego wypadku ten budynek należał do najczęściej odwiedzanych. Nawet we własnym domu nie bywałam tak często jak tu.
Na parkingu czekała moja mama. Tak, nie przeczytaliście źle. Przyjechała jakiś miesiąc temu, ponieważ się za mną stęskniła. Chciała spędzić ze mną czas w tym trudnym okresie, chociaż szczerze powiem, że spóźniła się z pół roku. Mimo to, kocham ją. Jako jedyna pozostała mi z całej rodziny.
- Córciu, chciałam z tobą porozmawiać – odezwała się kiedy zapięłam pasy na przednim siedzeniu jej białego Volvo – pomyślałam, że po tym co się stało nie powinnaś być sama. Potrzebujesz kogoś z rodziny, potrzebujesz mnie. Chciałabym ci zaproponować, abyś zamieszkała ze mną w Nowej Zelandii. Dave zgodził się, a dzieciaki bardzo chciałyby cię poznać…
Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl, że mogłabym mieć młodsze rodzeństwo.
- Bardzo miło z twojej strony, mamo, ale nie chcę się stąd wyprowadzać. Mam tu wszystko czego potrzebuję. W wakacje na pewno się do was wybiorę, ale zostaję w Londynie.
- Okej, ale zawsze możesz się do nas zwrócić jakby się coś stało, skręć teraz w prawo i będziemy na lotnisku.
Dzisiaj mama miał lot do domu.
- Możesz używać mój samochód, tylko uważaj na siebie kochana – dodała.
Po wypadku nie miałam czym podróżować, ale jakoś dawałam sobie radę.
- Miłego lotu – pożegnałam się z nią po czym wróciłam na parking.
Przy samochodzie ktoś stał, ale z daleka nie mogłam się przyjrzeć. Jednak poznałam go po złocistej czuprynie.
- Co tu robisz, Niall? – spytałam, po czym pocałowałam go w policzek.
- Myślisz, że dam ci prowadzić? Poza tym dzisiaj skończyłaś rehabilitację i zabieram cię… gdzieś – odparł po czym otworzył drzwi do samochodu po mojej stronie i zamknął gdy tylko wsiadłam.
- I przeszedłeś taki kawał drogi, żeby zabrać mi samochód? – spytałam.
- W sumie to nie taki kawał, ponieważ przecznicę dalej jest Nandos.
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
Droga minęła nam dosyć szybko, ponieważ cały czas rozmawialiśmy. Nie zabrakło nam tematów. To ma być nasza pierwsza prawdziwa randka, bardzo się cieszę, ponieważ nie muszę jeździć na wózku, tylko chodzę o własnych nogach.
Wychodząc z samochodu potknęłam się o korzeń, ale ktoś mnie w porę złapał. Okazało się, że był to Louis.
- Patrz, jaki mam refleks – zachichotał – bądź ostrożniejsza, fajtłapo.
- Okej, wiem, jeszcze się nie przyzwyczaiłam… - zaczęłam się tłumaczyć, na co chłopak wybuchnął śmiechem.
- Nie tłumacz się, żartowałem.
- Cześć, Ann – usłyszałam za sobą znajomy, ale niepewny głos.
Ujrzałam za sobą brunetkę o ciemnej karnacji i jasnych oczach. Falowane włosy sięgały kawałek za łopatki.
- Witaj Eleanor – przywitałam się z dziewczyną.
- Jak się czujesz? – spytała.
- Nigdy nie czułam się lepiej, dzięki, że pytasz – uśmiechnęłam się do niej promiennie, co nieco ją rozluźniło.
- Kogo  my tu mamy! Witaj mała – krzyknął Zayn, po czym przybiegł i ciepło otulił mnie swoimi ramionami.
Potem przywitałam się jeszcze z Harry’m, który nieco otępiał na widok mnie bez wózka inwalidzkiego, oraz z Liam’em i jego cudowną dziewczyną – ciemnoskórą tancerkę – Danielle.
- Przepraszam, wy tu się zajmijcie organizacją, a ja zabiorę gwiazdę wieczoru na spacer – odparł Niall i chwycił mnie za rękę.
Dopiero teraz zorientowałam się gdzie jesteśmy. Z trzech stron otaczał nas las, a cały widok dopełniało ogromne jezioro. ‘ Spełnił obietnicę ‘ pomyślałam. Zostawiliśmy buty przed plażą i przechadzaliśmy się wzdłuż brzegu. Robiło się coraz chłodniej i ciemniej. Niebo zostało pokryte kocem gwiazd różnej wielkości. Blondyn otulił mnie swoją ulubioną bluzą polo i złapał powrotem za rękę.
- Pięknie tu – odezwałam się wreszcie.
- Zaczekaj, aż ci coś pokażę – odparł z triumfem w głosie.
Zastanawiałam się, co robią pozostali, ale stwierdziłam, że bardziej intrygują mnie wcześniejsze słowa Irlandczyka.
Po chwili weszliśmy do lasu. Przedzieraliśmy się wąską dróżką, prowadzącą w górę. Było mi ciężko, co nie uszło uwadze chłopaka.
- O, przepraszam, nie pomyślałem – powiedział zakłopotany, po czym wciął mnie na ręce i niósł na miejsce.
Kiedy tylko znaleźliśmy się na szczycie pagórka i pojawiła się trawa poprosiłam Niall’a aby mnie postawił.
Pod nogami poczułam miękką zieloną trawę, a wokół rozbrzmiewał cichutki szum wody i pohukiwanie sów.
- Tu tutaj – odparł z zachwytem blondyn, po czym pokazał mi o co mu chodziło.
Staliśmy właśnie nad przepaścią, a właściwie klifem. Obok nas płynął strumyk, który przeradzał się w wodospad i wypełniał jezioro świeżą bystrą wodą. Co chwila widać było młode rybki, które radośnie wskakiwały do większego zbiornika, albo pstrągi, które dzielnie próbowały wspiąć się na górę wodospadu by dotrzeć do strumyka.
Usiedliśmy na ziemi pozwalając by nasze nogi zwisały w dół.
- Nie wiem co powiedzieć – odparłam.
- Wiedziałem, że skądś znam to miejsce i patrz, znalazłem. Wtedy pocałowałaś mnie dokładnie tu, we śnie. To było niesamowite. Nie wiedziałem, że można zakochać się w dziewczynie ze snów, a potem zrozumiałem, że to Ty jesteś moim snem, marzeniem i tak strasznie bałem się o ciebie.
- Już nie musimy się bać, Niall. Nic mi już nie przeszkodzi. Na początku bałam się, tak cholernie się bałam, ale kiedy poznałam ciebie, wiedziałam, że się mną zaopiekujesz. To niesamowite.
- Hmmm… teraz mogę się przekonać jak to jest naprawdę – blondyn wyrwał się z zamyślenia i nieśmiało mnie pocałował. Oddałam jego pocałunek równie ostrożnie, ale później nie było nam to potrzebne. Poczuliśmy się bezpiecznie w swojej obecności. Ostrożność stopniowo przerodziła się w namiętność, ale po chwili naszych dzikich pocałunków stwierdziliśmy, że powinniśmy wracać.
Zastaliśmy wszystkich opatulonych kocykami przy ognisku. Stwierdziłam, że jeszcze muszę coś zrobić, a właściwie parę rzeczy.
Podbiegłam po kryjomu do Zayn’a przez chwilę napawając się swoją wolnością biegania. Przytuliłam go i szepnęłam na ucho ‘ Dziękuję, że spełniłeś moją prośbę ‘ po czym ucałowałam go w policzek. Chłopak uśmiechnął się do mnie, a potem zarumienił i odwrócił wzrok. Ha, niby taki Bad Boi, a się zawstydził. Potem poprosiłam Louis’a na rozmowę.
- O co chodzi.
- Słyszałam co mówiłeś wtedy w szpitalu. Nie myśl o tym, widzę, że się zadręczasz, ale zupełnie niepotrzebnie. Nie powinieneś się obwiniać za moją głupotę. Nie miałeś wpływu na nic, co mi się przydarzyło, Mo może na jedną rzecz – Lou pochylił głowę jakby czekał na wyrok.
W tym momencie rzuciłam mu się na szyję i szepnęłam :
- Gdyby nie ty, nie poznałabym tego Irlandczyka, który od teraz będzie źródłem mojego szczęścia, dziękuję przyjacielu.


Koniec.


Mam nadzieję, że to opowiadanie Wam się podobało. Moim zdaniem było to moje największe osiągnięcie w życiu, serio. Bardzo miło mi się pisało ten dramat, kiedy wiedziałam, że z chęcią go czytacie. Mam nadzieję, że nowe opowiadanie również Wam się spodoba . Komentujcie, podawajcie dalej, a ja z równie wielkim uśmiechem na twarzy jaki mam teraz biorę się za pisanie kolejnych opowiadań.

Pozdrawiam, Martyna.

4 komentarze:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa : 3 To jest cudowne ; 3 jakie to piękne noo : ) Myślałam ze zabijesz Annabel ale no kurde piękne :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź, wyjdź. Przez Ciebie się popłakałam. Siła nie czysta! Ja się już nie mogę doczekać, aż dodasz nowe opowiadanie, które będzie równie dobre jak te czy o Ronnie. A teraz przepraszam, idę się ogarnąć : P

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaaa *.* Dobreee ;D

    OdpowiedzUsuń