'…Zawsze będę tuż za tobą'
7.
[http://www.youtube.com/watch?v=_1LXudxSffQ&feature=related]
EPILOG
*Kilka miesięcy później*
- Już jest okej, Annabel. Moim zdaniem nie potrzebujesz już rehabilitacji,
jesteś w pełni zdrowa, ale mimo wszystko musisz uważać – powiedziała doktor
Ramos.
- Dziękuję, to naprawdę wspaniała wiadomość dla mnie, pani doktor –
odparłam, po czym wręczyłam rehabilitantce drobny prezent - Gdyby nie pani, to
nie wiem, co by się ze mną stało, jestem pani dłużniczką, bardzo dziękuję, do
widzenia!
- Mam nadzieję, że więcej nie przyjdziesz do mnie do gabinetu, kochana! –
rzuciła kobieta kiedy znikałam za drzwiami.
W dość szybkim tempie pokonywałam dziesiątki korytarzy miejskiego szpitala.
Miałam serdecznie dość oglądania tych samych żółtych łuszczących się ścian,
tych samych szarawych mebli z czerwonymi poduszkami na siedzeniach,
oślepiających lamp i przede wszystkim dosyć spędzonego tu czasu. Od mojego
wypadku ten budynek należał do najczęściej odwiedzanych. Nawet we własnym domu
nie bywałam tak często jak tu.
Na parkingu czekała moja mama. Tak, nie przeczytaliście źle. Przyjechała
jakiś miesiąc temu, ponieważ się za mną stęskniła. Chciała spędzić ze mną czas
w tym trudnym okresie, chociaż szczerze powiem, że spóźniła się z pół roku.
Mimo to, kocham ją. Jako jedyna pozostała mi z całej rodziny.
- Córciu, chciałam z tobą porozmawiać – odezwała się kiedy zapięłam pasy na
przednim siedzeniu jej białego Volvo – pomyślałam, że po tym co się stało nie
powinnaś być sama. Potrzebujesz kogoś z rodziny, potrzebujesz mnie. Chciałabym
ci zaproponować, abyś zamieszkała ze mną w Nowej Zelandii. Dave zgodził się, a
dzieciaki bardzo chciałyby cię poznać…
Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl, że mogłabym mieć młodsze rodzeństwo.
- Bardzo miło z twojej strony, mamo, ale nie chcę się stąd wyprowadzać. Mam
tu wszystko czego potrzebuję. W wakacje na pewno się do was wybiorę, ale
zostaję w Londynie.
- Okej, ale zawsze możesz się do nas zwrócić jakby się coś stało, skręć
teraz w prawo i będziemy na lotnisku.
Dzisiaj mama miał lot do domu.
- Możesz używać mój samochód, tylko uważaj na siebie kochana – dodała.
Po wypadku nie miałam czym podróżować, ale jakoś dawałam sobie radę.
- Miłego lotu – pożegnałam się z nią po czym wróciłam na parking.
Przy samochodzie ktoś stał, ale z daleka nie mogłam się przyjrzeć. Jednak
poznałam go po złocistej czuprynie.
- Co tu robisz, Niall? – spytałam, po czym pocałowałam go w policzek.
- Myślisz, że dam ci prowadzić? Poza tym dzisiaj skończyłaś rehabilitację i
zabieram cię… gdzieś – odparł po czym otworzył drzwi do samochodu po mojej
stronie i zamknął gdy tylko wsiadłam.
- I przeszedłeś taki kawał drogi, żeby zabrać mi samochód? – spytałam.
- W sumie to nie taki kawał, ponieważ przecznicę dalej jest Nandos.
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
Droga minęła nam dosyć szybko, ponieważ cały czas rozmawialiśmy. Nie
zabrakło nam tematów. To ma być nasza pierwsza prawdziwa randka, bardzo się
cieszę, ponieważ nie muszę jeździć na wózku, tylko chodzę o własnych nogach.
Wychodząc z samochodu potknęłam się o korzeń, ale ktoś mnie w porę złapał.
Okazało się, że był to Louis.
- Patrz, jaki mam refleks – zachichotał – bądź ostrożniejsza, fajtłapo.
- Okej, wiem, jeszcze się nie przyzwyczaiłam… - zaczęłam się tłumaczyć, na
co chłopak wybuchnął śmiechem.
- Nie tłumacz się, żartowałem.
- Cześć, Ann – usłyszałam za sobą znajomy, ale niepewny głos.
Ujrzałam za sobą brunetkę o ciemnej karnacji i jasnych oczach. Falowane
włosy sięgały kawałek za łopatki.
- Witaj Eleanor – przywitałam się z dziewczyną.
- Jak się czujesz? – spytała.
- Nigdy nie czułam się lepiej, dzięki, że pytasz – uśmiechnęłam się do niej
promiennie, co nieco ją rozluźniło.
- Kogo my tu mamy! Witaj mała –
krzyknął Zayn, po czym przybiegł i ciepło otulił mnie swoimi ramionami.
Potem przywitałam się jeszcze z Harry’m, który nieco otępiał na widok mnie
bez wózka inwalidzkiego, oraz z Liam’em i jego cudowną dziewczyną – ciemnoskórą
tancerkę – Danielle.
- Przepraszam, wy tu się zajmijcie organizacją, a ja zabiorę gwiazdę
wieczoru na spacer – odparł Niall i chwycił mnie za rękę.
Dopiero teraz zorientowałam się gdzie jesteśmy. Z trzech stron otaczał nas
las, a cały widok dopełniało ogromne jezioro. ‘ Spełnił obietnicę ‘ pomyślałam.
Zostawiliśmy buty przed plażą i przechadzaliśmy się wzdłuż brzegu. Robiło się
coraz chłodniej i ciemniej. Niebo zostało pokryte kocem gwiazd różnej
wielkości. Blondyn otulił mnie swoją ulubioną bluzą polo i złapał powrotem za
rękę.
- Pięknie tu – odezwałam się wreszcie.
- Zaczekaj, aż ci coś pokażę – odparł z triumfem w głosie.
Zastanawiałam się, co robią pozostali, ale stwierdziłam, że bardziej
intrygują mnie wcześniejsze słowa Irlandczyka.
Po chwili weszliśmy do lasu. Przedzieraliśmy się wąską dróżką, prowadzącą w
górę. Było mi ciężko, co nie uszło uwadze chłopaka.
- O, przepraszam, nie pomyślałem – powiedział zakłopotany, po czym wciął
mnie na ręce i niósł na miejsce.
Kiedy tylko znaleźliśmy się na szczycie pagórka i pojawiła się trawa
poprosiłam Niall’a aby mnie postawił.
Pod nogami poczułam miękką zieloną trawę, a wokół rozbrzmiewał cichutki
szum wody i pohukiwanie sów.
- Tu tutaj – odparł z zachwytem blondyn, po czym pokazał mi o co mu
chodziło.
Staliśmy właśnie nad przepaścią, a właściwie klifem. Obok nas płynął
strumyk, który przeradzał się w wodospad i wypełniał jezioro świeżą bystrą
wodą. Co chwila widać było młode rybki, które radośnie wskakiwały do większego
zbiornika, albo pstrągi, które dzielnie próbowały wspiąć się na górę wodospadu
by dotrzeć do strumyka.
Usiedliśmy na ziemi pozwalając by nasze nogi zwisały w dół.
- Nie wiem co powiedzieć – odparłam.
- Wiedziałem, że skądś znam to miejsce i patrz, znalazłem. Wtedy pocałowałaś
mnie dokładnie tu, we śnie. To było niesamowite. Nie wiedziałem, że można
zakochać się w dziewczynie ze snów, a potem zrozumiałem, że to Ty jesteś moim
snem, marzeniem i tak strasznie bałem się o ciebie.
- Już nie musimy się bać, Niall. Nic mi już nie przeszkodzi. Na początku
bałam się, tak cholernie się bałam, ale kiedy poznałam ciebie, wiedziałam, że
się mną zaopiekujesz. To niesamowite.
- Hmmm… teraz mogę się przekonać jak to jest naprawdę – blondyn wyrwał się
z zamyślenia i nieśmiało mnie pocałował. Oddałam jego pocałunek równie
ostrożnie, ale później nie było nam to potrzebne. Poczuliśmy się bezpiecznie w
swojej obecności. Ostrożność stopniowo przerodziła się w namiętność, ale po
chwili naszych dzikich pocałunków stwierdziliśmy, że powinniśmy wracać.
Zastaliśmy wszystkich opatulonych kocykami przy ognisku. Stwierdziłam, że
jeszcze muszę coś zrobić, a właściwie parę rzeczy.
Podbiegłam po kryjomu do Zayn’a przez chwilę napawając się swoją wolnością
biegania. Przytuliłam go i szepnęłam na ucho ‘ Dziękuję, że spełniłeś moją
prośbę ‘ po czym ucałowałam go w policzek. Chłopak uśmiechnął się do mnie, a
potem zarumienił i odwrócił wzrok. Ha, niby taki Bad Boi, a się zawstydził.
Potem poprosiłam Louis’a na rozmowę.
- O co chodzi.
- Słyszałam co mówiłeś wtedy w szpitalu. Nie myśl o tym, widzę, że się
zadręczasz, ale zupełnie niepotrzebnie. Nie powinieneś się obwiniać za moją
głupotę. Nie miałeś wpływu na nic, co mi się przydarzyło, Mo może na jedną
rzecz – Lou pochylił głowę jakby czekał na wyrok.
W tym momencie rzuciłam mu się na szyję i szepnęłam :
- Gdyby nie ty, nie poznałabym tego Irlandczyka, który od teraz będzie
źródłem mojego szczęścia, dziękuję przyjacielu.
Koniec.
Mam nadzieję, że to opowiadanie Wam się podobało. Moim zdaniem było to moje największe osiągnięcie w życiu, serio. Bardzo miło mi się pisało ten dramat, kiedy wiedziałam, że z chęcią go czytacie. Mam nadzieję, że nowe opowiadanie również Wam się spodoba . Komentujcie, podawajcie dalej, a ja z równie wielkim uśmiechem na twarzy jaki mam teraz biorę się za pisanie kolejnych opowiadań.
Pozdrawiam, Martyna.
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa : 3 To jest cudowne ; 3 jakie to piękne noo : ) Myślałam ze zabijesz Annabel ale no kurde piękne :3
OdpowiedzUsuńWeź, wyjdź. Przez Ciebie się popłakałam. Siła nie czysta! Ja się już nie mogę doczekać, aż dodasz nowe opowiadanie, które będzie równie dobre jak te czy o Ronnie. A teraz przepraszam, idę się ogarnąć : P
OdpowiedzUsuńO jaaa *.* Dobreee ;D
OdpowiedzUsuńoby tak dalej.
OdpowiedzUsuń